W jednym z poczytnych, aczkolwiek niezbyt wymagających
intelektualnie pism kobiecych przeczytałam ostatnio, że poprzez wykształcenie w
sobie poczucia wdzięczności możemy być szczęśliwsi nawet o 25%. Nie chodzi tu
wyłącznie o wdzięczność wobec drugiego człowieka, ale również wobec świata i
siebie samych. Spróbuj znaleźć 5 rzeczy,
za które możesz być wdzięczny. To całkiem łatwe: widzę, słyszę, chodzę, nie
wiem, ile miesięcy życia mi pozostało, ale raczej więcej niż 6 czy 12, nie
głoduję i ogółem żyje mi się całkiem przyjemnie na dość wysokiej stopie życiowej
. Jasne, że mogę mieć więcej, ale mam zdecydowanie wystarczająco. Zakładam, że
Ty też znalazłeś się na tak dobrej pozycji.
A teraz pomyśl o tych, którzy nie mogą wymienić akurat tych
5 rzeczy.
Niedawno, podczas szczerej rozmowy z nowo poznanym chłopakiem
odkryłam w sobie silną potrzebę bycia… no właśnie. Potrzebną. Po głębszym zastanowieniu odnalazłam w moim
życiu mnóstwo sytuacji, w których zaspokajam tę potrzebę, nawet o tym nie
myśląc, ale na pewno czuję się potem lepiej. Łatwiej jest się uśmiechnąć, gdy
jest to odpowiedź na czyjś wdzięczny uśmiech, prawda?
To właśnie ta potrzeba zagnała mnie dwa lata temu na wolontariat, chociaż
jeszcze wtedy nie byłam tego do końca świadoma. Gdy razem z kilkoma koleżankami
podpisywałyśmy umowy wolontariackie, chodziło o punkty do liceum. Ale przecież
poradziłybyśmy sobie bez tego papierka, który finalnie okazał się być całkiem
bez znaczenia. A mimo to przepracowałyśmy cały rok i zostałyśmy na kolejny. A
gdy teraz siedzę i o tym myślę, wiem, że następny też spędzę jako
wolontariuszka.
Ale przecież nie trzeba mieć koszulki i rozdawać ulotek, nie
trzeba chodzić do fundacji/szpitala/hospicjum/przedszkola/wszędzie indziej.
Wystarczy podać rękę starszej pani, która upadła, albo chociaż przytrzymać ją w
hamującym autobusie. 2 zł podarowane obcemu człowiekowi na bułkę rzadko kiedy
robi nam różnicę w budżecie, a mogą się okazać naprawdę potrzebne. Pomóc nieść
ciężką torbę, ustąpić miejsca, zrobić cokolwiek dobrego dla drugiego człowieka.
Dlaczego więc te pozornie najprostsze, codzienne gesty przynoszą nam najwięcej
trudu, a mogą zrodzić to ważne uczucie, od którego zaczęłam dzisiejszy post –
wdzięczność. A u nas radość z bycia potrzebnym. A jednak, gdy mamy okazję
pomóc, ignorujemy ją, odwracając wzrok. Co sprawia, że jedni potrzebujący są bardziej
potrzebujący niż inni? Dlaczego wzruszony/a wyślesz płatnego SMSa na małą Anię,
a nie pomożesz człowiekowi, którego spotykasz na ulicy? Nie jestem inna czy lepsza, bo zdarza mi się
również tak zrobić. Bo torbę mam za ciężką, za wysoki obcas, a w ogóle, to się
śpieszę. Ale staram się zmienić to w sobie, bo, rzucając banalnym dość hasłem,
zmieniając siebie, zmieniam swoje otoczenie.
A Ty?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz